FELINOTERAPIA – KOCIE SZCZĘŚCIE W PIGUŁCE

with 5 komentarzy


Czy znacie to uczucie? Budzicie się rano – nie wstaliście lewą nogą, ale wiecie, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Prawie spóźniacie się do pracy, a tam też wszystko pod górkę. Późnym popołudniem docieracie w końcu pod drzwi swojego domu, zmęczeni, z zakupami do samej ziemi. Klucze jak na złość, też nie chcą się znaleźć i czujecie jak ostatnie resztki cierpliwości odpływają gdzieś w siną dal!

I tu scenariusz mojego dnia, zmienia jeden mały element.

Otwieram drzwi, a tam – bury zwierz w kropki. Stoi w progu i czeka na mnie. Nic nie wie o moim złym dniu, nie interesuje go to. Cieszy się, że mnie widzi. Tupta na sztywnych nóżkach, oczy ma okrągłe jak dwa spodki i mruczy jak traktor: ”WITAJ”.

Odkładam wszystko, patrzę na niego i nie wiedzieć czemu, uśmiecham się jak niemądra. Biorę na ręce futro pełne ciepła i myślę sobie, że to nic. Ten dzień też minie…

 

Kim jesteś kocie?

 

 

KOT (łac. felis catus) – jedno z najbardziej tajemniczych i wciąż nieodgadnionych zwierząt. Symbol niezależności, indywidualizmu w świecie natury, ale również piękna i niezrównanej gracji. Nasz „świat” jest podzielony na psiarzy i kociarzy, którzy wciąż rywalizują miedzy sobą, próbując udowodnić, który gatunek stoi wyżej – kot, czy pies? Które z nich jest największym przyjacielem człowieka? Ale tu nie ma lepszych i gorszych odpowiedzi, ponieważ każde zwierzę ma swój charakter i osobowość. Każde zwierzę może pomóc i jest cenne w każdej postaci. Każde zwierzę zasługuje na szacunek.

Przyjmuje się, że koty pojawiły się w naszym życiu 4000 lat p.n.e. w Nubii, ale dopiero w roku 2000 p.n.e. w Egipcie, ukazały się pierwsze zapiski na ich temat. W literaturze fachowej pojawiają się nawet tak odległe czasy udomowienia kota, jak: 9500 lat p.n.e. i 11000 lat p.n.e., i mimo tych wszystkich wielkich dat, jedno nadal nie ulega wątpliwości – są z nami od bardzo, bardzo dawna. Musiały przejść naprawdę długą drogę, zanim po prostu stały się kotem – nie bóstwem, nie symbolem zła, a przyjacielem, terapeutą osób potrzebujących, zwierzęciem domowym – potrzebnym.

 

Po nitce do kłębka – jak to się zaczęło?

 

 

Po raz pierwszy sformułowania „felinoterapia”, które jest połączeniem dwóch słów: felis – kot oraz therapeia – terapia, użyła w 1947r. prekursorka tej metody, brazylijska psychiatra Nise de Silveira. Rok wcześniej stworzyła Zawodową Sekcję Terapeutyczną w Narodowym Centrum Psychiatrii w Rio de Janeiro. Był to rezultat przyprowadzenia przez nią 5 kotów do szpitala, a także odkrycia, że mają zbawienny wpływ na pacjentów.

Do Polski felinoterapia zawitała późno, bo dopiero w 2005 roku. Dziś prowadzi ją głównie fundacja „Mruczący terapeuta”, która mieści się w Olsztynie. Jednym z prekursorów wprowadzenia tej terapii do placówek opieki społecznej oraz pracy z osobami niepełnosprawnymi jest Mirosław Wende.

Felinoterapia może być według prawa stosowania tylko jako metoda wspomagająca terapię właściwą, taką jak psychoterapia, fizjoterapia, wspomaganie sensomotoryczne, oligofrenoterapia, resocjalizacja i wiele innych.

Wykorzystuje się ją także przy wspomaganiu nauki osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych, przeciwdziałaniu przemocy, redukcji trudności w zakresie somatycznym i psychicznym.

 

Kot, kotu nierówny

 

 

Mimo, że każdy kot może na nas oddziaływać terapeutycznie, to nie każdy kot może zostać pełnoprawnym terapeutą. Nie chodzi tu o rasę, choć niektóre są bardziej predysponowane do tej pracy, np. Maine Coon, czy Ragdoll. Terapeutą może być również tzw. „dachowiec”. Kluczowym elementem wyboru jest charakter kota, który powinien mieć łagodne i spokojne usposobienie, lubić kontakt z innymi zwierzętami, a przede wszystkim z człowiekiem. Wielką rolę w kształtowaniu tych cech u zwierzęcia ma właściciel lub opiekun. Socjalizacja przyszłego terapeuty musi obejmować częste dotykanie, przytulanie przez inne obce osoby, o różnym zapachu, wieku oraz temperamencie. Kontakt powinien być zawsze pozytywny dla zwierzęcia, by nie stało się nieufne. Kot musi również nauczyć się chodzić w szelkach, na smyczy, często podróżować w transporterze. Kształtowanie charakteru kota oraz jego odporności trwa rok i jeśli spełnia wszystkie warunki, może stać się w przyszłości „kocim terapeutą”. Opiekun kota, może prowadzić terapię samodzielnie tylko, jeśli posiada uprawnienia felinoterapeuty oraz uprawnienia do jednej z głównych terapii, np. fizjoterapii. Jeśli jest tylko felinoterapeutą, jego praca powinna odbywać się pod nadzorem terapeuty głównego – tzw. providera.

Elementami terapii z kotem może być: głaskanie, branie na ręce, czesanie kota – czyli kontakt bezpośredni, opowieści o kotach – felinobajka, połączenie z innymi technikami – plastykoterapią i muzykoterapią, a także zajęcia integracyjne z kotem jako ko-trenerem. Felinoterapia tym różni się od dogoterapii, że w przeciwieństwie do psów, koty nie wymagają specjalnego szkolenia, wykorzystuje się ich naturalne zachowania i usposobienie.

Ciekawostką może być fakt, że w Polsce istnieją certyfikowane hodowle kotów do felinoterapii.

 

Jestem, więc pomagam – pomagam, bo mogę!

 

 

Spektrum pomocy, jaką oferuje koci terapeuta jest ogromne, więc nadmienię kilka najważniejszych. Koty są skutecznym terapeutą w nadpobudliwości, ADHD, autyzmie, zespole Aspergera, zespole Downa, a także chorobie Alzheimera, czy schizofrenii.

Kota terapeutę można spotkać w domach dziecka, domu opieki, w szpitalu, w hospicjum, w ośrodkach wychowawczych, a nawet w przedszkolach. Przy czym – kot w szpitalu, to w dalszym ciągu innowacyjny sposób leczenia.

Naukowo udowodniono, że felinoterapia w przypadku dzieci chorych na autyzm oraz pozostałych osób o wrażliwej, czy zaburzonej psychice, jest skuteczniejsza, niż w przypadku dogoterapii. Jest to spowodowane delikatniejszym zachowaniem kota, który z natury nie narzuca się, jest mniej hałaśliwy i absorbujący, niż pies.

Koty wspomagają również leczenie osób z niepełnosprawnością ruchową oraz starszych, cierpiących np. na artretyzm. Ponieważ kot ma wyższą temperaturę ciała, jego kontakt z człowiekiem można odbierać jako swoistą terapię ciepłem, natomiast ujemna jonizacja sierści, działa uśmierzająco na ból, ponieważ miejsca zmienione chorobowo są naładowane dodatnio.

 

Mruczenie, jak mantra

 

 

Bez względu na to czy mamy w domu „certyfikowanego” kociego terapeutę, czy naszego „zwyczajnego” prywatnego, należy podkreślić bardzo ważną rzecz – kot jest mistrzem relaksu! I dobrze by było, gdyby każdy tej umiejętności od niego się nauczył 🙂

Jest to oczywiście tylko jedna spośród wielu umiejętności, którą możemy podpatrzeć u kota. Myślę, że można byłoby stworzyć nawet kodeks kocich zasad, jak żyć bez stresu 🙂 . Z osobistego doświadczenia wiem, że zachowanie kota często obnaża nasze cechy charakteru, dosadnie pokazując nam, że pojmowanie pewnych spraw może być względne i dla każdego znaczyć co innego. Jako właściciel kociego przyjaciela, muszę przyznać, że postrzeganie tego zwierzęcia jako chłodnego i wiecznie patrzącego na wszystko z dystansem, jest mylne. Łatwo zmienić mi zdanie, widząc jak dla poprawy humoru kot dostaje codziennego przypływu kociego szaleństwa zrywając się nagle z miejsca, biegając z napuszonym ogonem od okna do drzwi, wydając śmieszne dźwięki! Uświadamia mi dobitnie, że czasem warto odłożyć na bok dobre maniery na rzecz wyrzucenia z siebie emocji – tylko po to, by zachować równowagę wewnętrzną i żyć z samym sobą w zgodzie.

 

 

 

Na zdjęciach „bury zwierz w kropki” – Pędzel, osobisty koci terapeuta Autorki tekstu 🙂

 

Autorka: Joanna Demska – instruktor terapii zajęciowej w pracowni pamiątkarstwa. Na co dzień jestem molem książkowym, mam w domu kota Pędzla (mój osobisty terapeuta), uwielbiam sztukę i muzykę w każdej formie, cenię sobie kontakt z innymi ludźmi w pracy, cieszę się, że dane mi jest z nimi pracować każdego dnia.

Komentarze

  1. Mona
    | Odpowiedz

    Artykuł bardzo dobry. Treściwy. Kot Pędzel napewno jest wielkim przyjacielem. Sąsiedzi wzięli sobie małego kotka, nie dbali o niego. Pewnego razu zostawili go na dworze było gorąco 45 C. Nie dali jeść pic. Kot miauczał. Ja myślałam ze oszaleje przez ten hałas. Mam jednego kota terapeutę jest już stara ma 16 lat 100% turecki van. Teraz myśle jak nauczyć nowego kota tej terapii?

    • autor artykułu
      | Odpowiedz

      Witam. Bardzo dziękuję za komentarz. Musze przyznać, że zachowanie sąsiadów, które Pani opisuje, było absolutnie niedopuszczalne! Jeśli bierze się żywe stworzenie pod opiekę (i to nie musi być kot), jest się za niego całkowicie odpowiedzialnym. Sądzę, że ludzie którzy nie są w stanie zapewnić właściwych warunków i opieki zwierzętom – nigdy nie powinni ich mieć lub powinni zastanowić się 2 razy zanim wezmą żywe stworzenie do siebie do domu. Ale to moje zdanie oczywiście. Niestety, nadal się zdarza, że wyobraźnia przerasta ludzi i zachowują się tak, jak Pani przedstawiła. Co do Pani kota – cudownie słyszeć o vanie tureckim, bo to koty o wspaniałych charakterach i do tego piękne 🙂 Pytanie moje odnosi się natomiast do Pani pytania: Czy Pani kotka (ta starsza) była prawdziwym kocim terapeutą, takim pracującym? Czy takim, jak mój buras – „domowym i wspierającym”? Nie wiem, czy pytanie o naukę nowego kota odnosi się właśnie do nauki wychowania drugiego „domowego” terapeuty, jak seniorka 🙂 Prosiłabym o sprecyzowanie 🙂 Pozdrawiam!

  2. Katarzyna
    | Odpowiedz

    Super artykuł, pochłonęłam go w moment. A Pędzel skradł mi serducho od razu i to całe. Mam nadzieję, że niedługo też znajdę gdzieś swojego prywatnego Pędzla. I mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, bo mam ochotę tego kota ukraść 😉

    • Autor artykułu
      | Odpowiedz

      Miło mi, że Pędzel skradł komuś serce, poza mną oczywiście 🙂 Bo choć jest ze mną już 7 rok teraz, widzę, że nadal podbija serca tych, którzy słyszą/czytają o nim – to nadal proces i swoiste „odkrywanie” go – to mnie niezmiennie zadziwia! 🙂 Myślę, że każde zwierzę mogłoby tego dokonać, bo każde ma predyspozycje, by stać się czyimś przyjacielem 🙂 To kwestia gustu może i „uczuć” do konkretnych zwierząt. Myślę, że zdecydowanie trzeba do tego serca i dużej tolerancji. I odpowiedzialności oczywiście. Życzę wytrwałości w postanowieniu Pani i każdemu, kto zechce mieć obok siebie „brata mniejszego”, a może terapeutę – ale niekoniecznie w „kropki” 😉
      Pozdrawiam serdecznie!

  3. KiPR
    | Odpowiedz

    Świetny artykuł, lepiej się robi od samego czytania!

Zostaw swój komentarz